czwartek, 26 grudnia 2013

Prolog

Maya.
 - Wychodzę! - wykrzyknęła i zatrzasnęła za sobą drzwi. Ostatni raz sprawdziła telefon. 20:32. Zostało jej niecałe pół godziny. Uśmiechnęła się do siebie. Doskonale wiedziała co robić.
 Spotykała się ze swoim przyjacielem, który był w niej zakochany na zabój. Ona doskonale o tym wiedziała, ale nie od niego. Sama się domyśliła i sprawdzała to na wszystkie możliwe sposoby. Dzisiaj ostatni sprawdzian.Wcześniej, wyrywała każdego możliwego chłopaka. O wszystkich był zazdrosny. Jeszcze bardziej patrząc wstecz, strasznie opłakiwała swojego byłego. Widziała, że boli go to, że tak "kocha" swojego ex, ale robił wszystko, żeby ją pocieszyć. Dzisiaj mu wyzna miłość. Oczywiście nic do niego nie czuje. Chyba. Sama nie była pewna, czy go kocha, czy nie. Chciała tylko sprawdzić, czy jej podejrzenia są prawdziwe. Do tego może coś z tego być. Może naprawdę oddać mu całe swoje serce.
 Prawie na miejscu. Poprawiła swój strój i uśmiechnęła się widząc go z daleka. Hm, miała być poważna. Szybko zmieniła swój wyraz twarzy, jednak nie zauważając kiedy jej kąciki ust same uniosły się w górę. Co się dzieje? Nie tak powinna reagować. Powinna mieć wszystko pod kontrolą. Na o s t a t n i guzik.
 *przeszłość*
 Zawibrował telefon. Dostała sms od jej 'chłopaka', którym właściwie tylko się bawiła, Jake'a.
Jake: Kocham Cię, maleńka. Śpij dobrze ;*
Przewróciła oczami. Co za frajer. Jutro się rozczaruje. Poza tym, wcale nie ma ochoty iść spać. Najchętniej teraz wymknęłaby się z domu i zaśmiała na cały głos słysząc, jak Michael udaje głos Monique, której nienawidziła.
Michael: To co, Maya? Ochota na noc przy jeziorku? :P
Ja: Hahaha, z Tobą zawsze. Za parę minut wychodzę. Spotykamy się przy tej ławce co zawsze.
Michael: Już czekam, moja piękna. Hahaha, dawaj kochanie bo nie wytrzymam.

Nie wiedziała dlaczego zaczęła się do siebie uśmiechać. Szybko to powstrzymała. Miała nadzieję, że to tylko dlatego, że Michael znowu żartuje, ale... w głębi serca wiedziała, że to nie o to chodzi. Kocha go. Nie, nie kocha go. Kocha... Nie. To niemożliwe. Nie pozwoliłaby sobie na to. To tylko przyjaźń, prawda? Poza tym nie chce zranienia. Nie kocha jej. W sumie... można byłoby to sprawdzić. Wymknęła się przez okno i ku jej zdziwieniu, Michael już tam na nią czekał, a nie na ławce. Serce mocniej jej zabiło i przeszedł ją dziwny dreszcz, gdy spojrzał jej prosto w oczy. To się nie dzieje naprawdę. Ona go nie kocha.
I tak zakodowała to sobie w myślach...

Michael.
 Idzie tu, idzie tu... Dudniło mu w myślach. Miał nierówny oddech, ale musiał się opanować. Jak zareaguje na jego wieści? Będzie szczęśliwa? Powinna. W końcu to jego przyjaciółka, prawda? Niestety.. Tylko przyjaciółka.
*przeszłość*
Ja: To co Maya? Ochota na noc przy jeziorku? :P
Wysłał jej to, bo ciągle myślał o tym spotkaniu. Nigdy wcześniej nie wymykał się z domu specjalnie dla kogoś, jednak dla niej potrafi zrobić wszystko. Już był przygotowany. Miał dwa koce, jeden - żeby na nim usiąść, a drugi - żeby się nim okryć w chłodną, letnią noc. Coś do picia w torbie i jej ulubione owoce, na wypadek, gdyby zgłodniała. Chciał dla niej jak najlepiej.
Maya: Hahaha, z Tobą zawsze. Za parę minut wychodzę. Spotykamy się przy tej ławce co zawsze.
Nie chciało mu się czekać. Ruszył więc w stronę jej domu, przy okazji odpisując jej na sms'a.
Ja: Już czekam, moja piękna. Hahaha, dawaj kochanie, bo nie wytrzymam.
Był już pod jej domem. Otworzyła okno i wyszła. Zobaczył ją i poczuł motylki w brzuchu. Serce mu zaczęło łomotać, jednak nie dawał nic po sobie poznać. Ona w końcu nie poczuła nic podobnego. Uśmiechnęła się. Przytuliła go na powitanie. Nawet nie wiedziała, ile to dla niego znaczy. Ruszyli.
 - Słyszałaś, że Michelle i Patrick się zeszli? - rzucił od niechcenia.
 - No co ty? Oni? Przecież, oni nigdy... Okej, byli nierozłączni, ale jak przyjaciele, nigdy nie wyobrażałam ich sobie jako pary, to takie dziwne. - skrzywiła się.
 - A co gdybyśmy my byli razem? - powiedział, niby luźno, jednak cały drżał wymawiając te słowa.
 - My? To niemożliwe. Jesteśmy przecież tylko przyjaciółmi. Poza tym ja mam chłopaka, a ty kogoś na oku. Natalie, prawda? - tym sposobem dała mu do zrozumienia, że to tylko przyjaźń i już nic więcej. Zabolało go to, ale nie chciał, żeby o tym wiedziała. Po prostu urwał temat i szli dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz